AMBASADA ROSJI W POLSCE
Telefon: +48(22) 621 3453
Faks: +48(22) 625 3016
/
pl ru
01 kwietnia / 2023

Artykuł wiceprzewodniczącego Rady Federacji Konstantina Kosaczewa "Historyczne długi Zachodu wobec świata: czas na podsumowanie", opublikowany w Rossijskiej Gazecie, 1 kwietnia 2023 r.

Sędziowie Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) wydali nakaz aresztowania rosyjskiego przywódcy. Ale kiedy wcześniej próbowali przedstawić oskarżenie przeciwko amerykańskim wojskowym, Stany Zjednoczone nałożyły osobiste sankcje na prokuratorów MTK, grożąc ściganiem także każdemu, kto ryzykowałby "udzielenia im materialnego wsparcia".

To jest "porządek oparty na zasadach" w działaniu. Rozkaz przeciwko rosyjskiemu Prezydentowi został wydany w dwudziestą rocznicę agresji koalicji pod przywództwem USA na Irak, rozpoczętej na fałszywych podstawach. Około 300.000 Irakijczyków zostało zabitych w wyniku bezpośredniej przemocy wojskowej USA i ich sojuszników, kilkakrotnie więcej zostało rannych lub okaleczonych.

Niedawno szef dyplomacji EU J.Borrel wydał książkę, w której nazwał wojny rozpętane na świecie przez Zachód w ostatnich dziesięcioleciach "błędnymi". Innymi słowy, setki tysięcy zabitych Irakijczyków były po prostu błędem. "Przykro mi, to był błąd". A gdzie przez te wszystkie lata był MTK?

I dlaczego, powiedzmy, wszyscy sportowcy z krajów biorących udział w "humanitarnej interwencji" przeciwko Irakowi nie zostaną pozbawieni medali olimpijskich na kolejne lata? Fantastycznie? Ale dopóki wszyscy wierzą przez inercję, że istnieją "nietykalni", dopóty wielobiegunowy świat będzie się kształtował "ze skrzypem".

Na niedawnej Międzynarodowej Konferencji Parlamentarnej "Rosja-Afryka" przewodnicząca Rady Federacji Walentyna Matwijenko powiedziała, że należy poruszyć kwestię odszkodowań dla wszystkich narodów Afryki, które w okresie kolonialnym doznały szkód od europejskich ciemiężców. Wspomniała o swojej wizycie w Muzeum Męczenników w Algierii, gdzie była dosłownie zszokowana tym, co zobaczyła, dowodami zbrodni kolonizatorów.

Ale te kraje i narody, które popełniły te zbrodnie, są teraz dumne ze swojego statusu zaawansowanych i rozwiniętych i uczą cały świat, jak żyć. Ale mówimy o krajach, w których w połowie XX wieku czarnym nie wolno było siedzieć na tej samej ławce co białym. Kiedy ZSRR przywiózł na wystawę Expo-58 w Brukseli model lodołamacza o napędzie atomowym Lenin i pierwszy na świecie wodolot Raketa, belgijscy organizatorzy wystawili... ludzkie zoo, do którego sprowadzili mieszkańców Konga i przebrali ich za dzikusów. Obecne pełne hipokryzji kampanie w obronie ciemnoskórej ludności tylko maskują problem, ponieważ o wiele łatwiej i taniej jest urządzić pokaz klęczących sportowców przed kamerami, niż zwrócić łupy całemu kontynentowi.

I nie jednemu kontynentowi. Nawet publicznie dostępne dane pokazują, że "wyłączność" cywilizacji zachodniej w dużej mierze opiera się na kościach i bogactwie uciskanych narodów.

W Rwandzie i Kongo pod belgijskim panowaniem kolonialnym ponad 10 milionów ludzi padło ofiarami ludobójstwa. Francja w latach 1954-1962 wymordowała 1,5 miliona Algierczyków. Wielka Brytania systematycznie eksterminowała aborygenów w Australii w latach 1788-1938. Z 750.000 tubylców przeżyło tylko 31.000. Od czasu brytyjskiej kolonizacji Maorysów, według współczesnych obliczeń, populacja aborygenów zmniejszyła się o 75-84%. Liczbę rdzennych mieszkańców Puerto Rico, które zostało skolonizowane przez Hiszpanów w 1505 roku, szacowano wówczas na 60 000. W 1530 roku liczba ta spadła do 1 500. Na Jamajce przed przybyciem Hiszpanów żyły dziesiątki tysięcy ludzi, a w 1655 roku, kiedy wyspa przeszła pod panowanie brytyjskie, nie było na niej ani jednego tubylca.

Na kontynencie amerykańskim dokonano najbardziej brutalnego ludobójstwa w historii ludzkości. Tylko w ciągu pierwszego półtora wieku od podboju wytępiono 90% jego mieszkańców. Pozostało mniej niż 2 procent rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Według autora książki "The American Holocaust", historyka Davida Stannarda, około 100 milionów rdzennych Amerykanów zostało celowo wytępionych przez Europejczyków.

Tylko w latach 1503-1660 przywieziono z Ameryki do Hiszpanii 185 tysięcy kilogramów złota i 16 milionów kilogramów srebra. Samo ograbienie kopalni Potosi przyniosło Europie bogactwa, które można było wykorzystać do budowy srebrnego mostu między Ameryką a Europą. W tym samym czasie 8 milionów ludzi zmarło z przepracowania podczas pierwszego etapu rabunku kopalni. Średnia długość życia zniewolonego Indianina w kopalni wynosiła dwa miesiące.

Co najmniej 33 miliony Afrykanów zostało zabranych do Ameryki, z czego dwie trzecie zmarło w strasznych warunkach po drodze, a pozostała jedna trzecia stała się niewolnikami w Ameryce. To wcale nie jest statystyka "porośnięta mchem": ostatni niewolnik przywieziony do USA z Afryki zmarł w 1937 roku. A pierwsze ludobójstwo XX wieku zostało zaaranżowane przez Niemców 120 lat temu, gdy lud Herero zbuntował się przeciwko administracji niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej.

Nie zapominajmy o rabunku kulturowym całych narodów. W British Museum w Londynie znajduje się ponad 100 tysięcy artefaktów, w Petrie Museum of Egyptian Archaeology w tym samym Londynie - około 80 tysięcy, w Muzeum Egipskim w Berlinie - około 80 tysięcy, w Luwrze w Paryżu - ponad 77 tysięcy, w Boston Museum of Fine Arts - około 45 tysięcy artefaktów, w Museo Egizio w Turynie - 32,5 tysiąca artefaktów.

Według badań indyjskich, straty gospodarcze spowodowane kolonizacją brytyjską oszacowano na 45 bilionów dolarów w cenach bieżących - jest to kwota 17 razy większa niż dzisiejszy PKB Indii i Wielkiej Brytanii razem wziętych. W momencie przybycia Brytyjczyków udział Indii w gospodarce światowej wynosił 23%. Kiedy Brytyjczycy odeszli, udział ten wynosił 4%.

W kontekście spraw ukraińskich w krajach zachodnich pojawiła się polityczna "moda" na uznawanie "Hołodomoru" za ludobójstwo narodu ukraińskiego, chociaż jest to jawne fałszerstwo historyczne. Francuzi, Niemcy i Parlament Europejski przyjęli niedawno uchwały w tej sprawie.

Każdy uczciwy historyk rozumie, że interpretowanie całej tragedii jako czysto antyukraińskich działań władz radzieckich dla zaspokojenia bieżących potrzeb jest po prostu nieuczciwe. Ale ten sam uczciwy historyk powinien wiedzieć na przykład o prawdziwej "klęsce głodu" w Bengalu w 1943 roku, w wyniku której, według niektórych źródeł, zmarło około 4 milionów ludzi. Nawiasem mówiąc, brytyjskim premierem wówczas był Churchill, z którym, jak na ironię, lubi się porównywać obecny przywódca Ukrainy.

To nie jest tylko kwestia "minionych dni". Czy ktoś był odpowiedzialny za wojny napastnicze w Korei i Wietnamie? Za zrujnowany Laos, który stał się krajem poddanym największej w historii liczbie bombardowań na jednego mieszkańca? Za pierwsze w historii użycie broni jądrowej przeciwko ludności cywilnej?

Są jeszcze bardziej aktualne przykłady. Prezydent Rosji Vladimir Putin w lutowym przemówieniu do Zgromadzenia Federalnego powiedział, że wojny rozpętane przez USA po 2001 roku zabiły prawie 900 000 ludzi, ponad 38 milionów stało się uchodźcami: «Wszystko to chcą teraz po prostu wymazać z pamięci ludzkiej, udają, że nic się nie stało».

Pamiętamy, jak w 1999 roku USA i ich sojusznicy z NATO wystrzelili około 3 tys. pocisków na obiekty w Jugosławii, w tym obiekty cywilne, i zrzucili ponad 10 tys. ton materiałów wybuchowych, co w ekwiwalencie trotylu jest 5 razy silniejsze niż bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę.

Ci, którzy obwiniają dziś Rosję za jej działania na Ukrainie, świadomie i z hipokryzją pomijają fakt, że gdyby Zachód zmusił Kijów do realizacji porozumień mińskich, dziś na Ukrainie panowałby pokój. Ówcześni przywódcy Niemiec i Francji A. Merkel i F. Hollande, którzy podpisali te porozumienia, szczerze przyznali, że zrobiono to tylko po to, aby dać Ukrainie czas na przygotowanie się do wojny. W "prawidłowym" świecie byłaby to z pewnością sprawa dla Międzynarodowego Trybunału Karnego.

Jest oczywiste, że dzisiaj Zachód musi za wszelką cenę zorganizować show "Trybunał nad Rosją", nie tylko po to, aby "ukryć" za inscenizacją w Buczy ten sam Mosul w Iraku, Raqqę w Syrii, Abu Ghraib i inne ciemne karty niedawnej przeszłości, ale również po to, aby rzekomo w imieniu społeczności światowej zapewnić sobie prawo do osądzania i karania innych krajów.

W prawdziwie demokratycznym świecie, bez dominacji jednego z biegunów, Zachód nie mógłby już dłużej występować jako moralizator i "nietykalny", "lśniący zamek na wzgórzu" i "kwitnący ogród", chwalący się dobrobytem wobec "dżungli" reszty ludzkości, organizujący "szczyty na rzecz demokracji", "interwencje humanitarne", trybunały i rezolucje przeciwko tym, którzy nie są mu posłuszni.

Cywilizacja zachodnia przez wiele wieków zgromadziła wobec reszty ludzkości znaczny dług (nie tylko moralny). I nie da się go spłacić obrazkowym akcjonizmem w stylu BLM i skromnym rozdawnictwem, podawanym jako hojna pomoc humanitarna, która najczęściej idzie na opłacenie własnych "konsultantów" i zlecenia dla własnych interesów.

Jednocześnie sam Zachód wykorzystuje dzisiaj swoją całkowitą dominację również do "poprawiania" historii na swoją korzyść. Z tego powodu wyciąga się z przeszłości wszelkiego rodzaju "holodomory" i "pakty"; działania innych państw uznaje się za aneksje, ludobójstwa i okupacje, podczas gdy własne są całkowicie ignorowane.

Ocena wkładu cywilizacji zachodniej do ogólnej skarbonki ludzkich osiągnięć i wad powinna uwzględniać kolonializm, ludobójstwa, nazizm/faszyzm, "krucjaty" dawne i obecne ("interwencje humanitarne"), inkwizycję katolicką, antykomunizm ("McCarthyism", zakazy wykonywania zawodu) i współczesny neoliberalizm ("odwołanie kultury") jako cechy systemu, i wiele innych.

W niektórych krajach Europy Wschodniej aktywnie tworzone są muzea "zbrodni komunizmu" (które próbują przedstawić jako "okupację sowiecką"). Ale na świecie są też inne wystawy, o których mówi się znacznie mniej, co jest niesprawiedliwe. Wspomniałem o Muzeum Męczenników w Algierii. W Zimbabwe realizowany jest projekt utworzenia Muzeum Historii Wyzwolenia Afryki, do którego zaproszono nasz kraj, ze względu na jego ogromny wkład w wyzwolenie kontynentu afrykańskiego spod kolonialnej opresji.

Uważam, że nadszedł również czas, aby stworzyć niezależną fundację, muzeum lub inną platformę jako projekt międzynarodowy, możliwie na podstawie społecznej, która systematycznie prezentowałaby we wszystkich możliwych formach (od stałej wystawy i bazy badawczej po muzeum wirtualne) prawdziwy i integralny obraz cywilizacji zachodniej i jej stosunków z większością świata.

Rosja z wielu powodów byłaby idealnym miejscem do założenia takiej instytucji. I jako kraj, który dobrze zna Zachód, będąc kulturowo częścią europejskiej historii i kultury. I jako kraj, który miał ogromny wpływ na rozpad światowego systemu kolonialnego w drugiej połowie ubiegłego wieku. I jako wielowiekowy obiekt zachodniej agresji, która w obecnych czasach tylko się nasiliła. I jako państwo i naród, który cieszy się dużym szacunkiem większości światowej i niejednokrotnie działał w jej interesie, a nie z pobudek merkantylnych.

Nie mówimy tu o próbach wykluczenia Zachodu z przyszłego porządku światowego (co w zasadzie jest niemożliwe) ani o tworzeniu światowego ruszenia pospolitego przeciwko "złotemu miliardowi". Jednak pewne dostosowanie jego roli w obecnym i przyszłym porządku międzynarodowym z pewnością nie zaszkodziłoby.

W szczególności należy poczynić przygotowania do ułatwienia:

- powrotu dóbr kultury i innych obiektów do miejsc ich pochodzenia;

- odszkodowania za ludobójstwo, niewolnictwo i wielowiekowe odbieranie zasobów, za agresje, interwencje i zamachy stanu, także w najnowszej historii, za wojny światowe, za użycie broni masowego rażenia; pomoc dla krajów rozwijających się stałaby się wtedy obowiązkiem, a nie opcją, z określonymi kwotami i harmonogramami płatności, odpowiedzialnością bogatych krajów za zapewnienie celów zrównoważonego rozwoju ONZ;

- przeprowadzeniu ogólnoświatowej kampanii na rzecz "odzachodnienia" instytucji międzynarodowych, aby uczynić je zdrowszymi i nie pozwalać na ich techniczne wykorzystanie przez jedną grupę krajów, w tym ze wzgłędu na narodowy skład sekretariatów i lokalizację organów centralnych.

Stopniowo nadchodzi koniec zachodniej fazy polityki międzynarodowej, przewidywany przez S. Huntingtona, kiedy to wraz z Zachodem zaczynają się poruszać i tworzyć historię narody i rządy cywilizacji niezachodnich. Nieunikniony, jego zdaniem, konflikt między "Zachodem a resztą świata" na tym etapie osiągnął swoją kulminację.

Dlatego trzeba znaleźć najbardziej bezbolesne dla wszystkich, w tym dla Zachodu, sposoby wyjścia z niego. Próby samego Zachodu, aby istniejące sprzeczności zepchnąć na dalszy plan jako sprzeczności wartości, jako konflikt między "demokracjami" i krajami "autorytarnymi", to tylko próba uniknięcia rzeczywistych problemów i przesłonięcia prawdziwych rozłamów geopolitycznych i cywilizacyjnych, które wynikają z obiektywnego obrazu nierówności i niesprawiedliwego podziału światowych zasobów i bogactwa.

Temat wartości, demokracji, praw człowieka i wolności nie jest wcale głównym powodem sprzeczności międzypaństwowych, ponieważ wszystko to jest częścią powszechnie uznanego dziedzictwa ludzkości, którego nie może zmonopolizować jedna grupa państw, a już na pewno nie daje nikomu mandatu do dzielenia narodów wzdłuż kolejnej sztucznej linii. Demokracja, która znalazła prawdziwe ucieleśnienie w systemach politycznych Europy i Ameryki, powinna stać się również normą w stosunkach międzynarodowych, gdzie nadal panuje jednobiegunowy autorytaryzm. Tylko przezwyciężając "syndrom sztokholmski" zakładników Zachodu, ludzkość będzie mogła powrócić do zasad Karty Narodów Zjednoczonych, zgodnie z którymi wszystkie narody są równe.